Renifer – mały jubileusz dziesięciolecia
Renifer, o czym wszyscy zapewne wiedzą, to zwierzę północy. Ponieważ uznałem w pewnym momencie, że na Łosia nie wszyscy zainteresowani krótkofalowcy z północy Polski będą chcieli, czy wręcz mogli dojechać – z samych Chojnic to 450 km – może warto stworzyć dla nich alternatywę? Myślałem, myślałem i ostatecznie podzieliłem się moim pomysłem z dwoma kolegami. Uznali, że pomysł jest wart spróbowania, jak mówią – gra warta świeczki.
Pierwszy „Renifer”
A w zasadzie nie „Renifer”. Od początku nazywało się to Międzyoddziałowe Spotkanie Krótkofalowców. I pisząc teraz te słowa, właśnie sobie uświadomiłem, że tegoroczne spotkanie, choć nominalnie 9., było jubileuszowe – 10! Tak, tak, to już mija 10 lat od tego mojego pomysłu, bo pierwsze spotkanie odbyło się w 2013 roku w Krojantach. W tamtejszej świetlicy wiejskiej i na terenie przyległym. Przyjechało prawie 200 luda, był ówczesny prezes PZK, nieżyjący już, Jurek Jakubowski SP7CBG, prezesi sześciu oddziałów z północy Polski. Od Koszalina po Elbląg, od Gdańska po Toruń. Miejsce wybrałem ze względu na wcześniejszą moją współpracę z wójtem gminy Chojnice Zbigniewem Szczepańskim, a świetlica była doskonałym zapleczem dla samych organizatorów, jak i salą do wygłaszanych w czasie spotkania prelekcji na tematy związane z krótkofalarstwem. Ponieważ świetlica mogła się okazać za mała (i tak też było ze względu na liczbę przybyłych), z jednostki w Nieżychowicach wspomogli nas rozstawieniem dużego 10-osobowego namiot typu NS. Spotkanie było jednodniowe, ale już wtedy zadbaliśmy o posiłki. Odpłatne, bo odpłatne, ale były. Chętni musieli zdeklarować się przed przyjazdem, że chcą skorzystać z obiadu i wnieść wcześniej opłatę. W końcu jakoś musieliśmy ustalić, ile zamówić porcji. Ich dostarczeniem zajął się chojnicki „Big Bar”. Pojawili się sprzedawcy sprzętu radiokomunikacyjnego z promocyjnymi cenami, co było dodatkową atrakcją. Taaaak, jakoś niepostrzeżenie minęło te 10 lat…
„Renifer” reniferowy
Próbuję ustalić w moich materiałach archiwalnych, kiedy pojawiła się po raz pierwszy nazwa „RENIFER”. Ale wychodzi mi, że w 2017 roku. Lubię żonglować słowem, więc skoro w środkowej Polsce mają Łosia, to my na północy „Renifera”. Wszak to zwierzę północy. Choć ja Eskimosem nie jestem, z góry zaznaczam. Zaczyna krystalizować się schemat spotkania: otwarcie – pogaduchy – prelekcje – posiłek – prelekcje i pogaduchy – jedźcie do domów. Po pierwszym spotkaniu Darek SP2HQY rzucił pomysł, czy nie zrobić spotkania od piątku do niedzieli. Byłem przerażony, ale mnie zakrakali. Znalezienie nowego miejsca nie było problemem, ostatecznie padło na Bachorze. I… – chwyciło! Tam też zorganizowałem kilka kolejnych spotkań, z noclegami, od piątku do niedzieli. Potem przenieśliśmy się do Swornegaci do ośrodka Psia Góra. Odbyło się kolejnych kilka spotkań z frekwencją po 200 osób. Socjal niezły, ośrodek przyjazny. A potem przyszedł covid i wszystko spieprzył. W 2021 nie było Renifera. W 2022 lizaliśmy pocovidowe rany, przyjechało 70 osób. Niestety, odbudowanie imprezy po takiej katastrofie idzie mozolnie. Covid ludzi jednak zmienił, inaczej patrzą na pewne sprawy. No i żyje się ostatnio biedniej, wydać 350 zł za dwudniowy pobyt – na to już nie każdego stać. A jeśli jeszcze policzymy x3: mąż, żona, dziecko, to robi się nieciekawie.
Jak feniks z popiołów
– a raczej renifer – się odradzamy. Ze względów logistycznych tegoroczną imprezę trzeba było zorganizować w Człuchowie. Nad Jeziorem Rychnowskim, na terenie Campingu nr 80, należącego do OSiR. Miejsce nie najgorsze, trochę „słabo” z noclegami. Widać, że ośrodek jest bardziej nastawiony na grupy np. młodzieży z zielonej szkoły niż na dorosłych uczestników. Bo np. małżeństwo jest „problemem” – nie położysz ich w pokoju trzyosobowym z kimś „obcym”. Więc siłą rzeczy jedno takie miejsce noclegowe „ucieka”. W pokojach czteroosobowych jedno łóżko piętrowe. Nie wyślesz tam do spania na górze siedemdziesięciolatka… Z łazienkami też szału nie ma, bo są wspólne dla dwóch pokojów. W tzw. bazie kajakowej jest jeszcze gorzej – na 7 pokojów jedna łazienka. Ale ogólnie – dało się. Wszyscy, poza pojedynczymi wyjątkami, doszli do wniosku, że przyjechali tu nie mieszkać, tylko przenocować. Więc skarg nie było, ludzie podobierali się sami na zasadzie grup kolegów, małżeństwa rozparcelowaliśmy do pokojów trzyosobowych i dało radę! Pani Agnieszka z OSiR dwoiła się i troiła, by to wszystko ogarnąć i ostatecznie udało się.
Jak było? W zgodnej opinii większości – „dobrze”. Na pewno cena przyciągnęła wielu uczestników już od piątku, aż do niedzieli. Za dobę z noclegiem i wyżywieniem wychodziło 90 zł. W sumie nocowały 54 osoby. Przygotowaniem wszystkiego na miejscu zajął się piszący te słowa. W sobotę – nie napisałem, że tegoroczny „Renifer” był od 16 do 18 czerwca? Naprawdę? No to teraz piszę: „Renifer 2023” był od 16 do 18 czerwca. No więc w sobotę, kiedy jest największy ruch, pomagali koledzy z Klubu Łączności LOK SP2KFQ i Chojnickiego Klubu Łączności Karol SP2RTA i Wojtek SP2ALT. Ponieważ ja mogłem być dopiero od godziny 14, cała logistyka i nadzór nad całością przypadł Darkowi SP2HQY. Był przeszczęśliwy z tego powodu…
„Jest dobrze”, czyli…
Po pierwsze, miejsce, mimo braku luksusów, spodobało się. Po drugie – posiłki, były OK, nikt głodny nie chodził. Na niedzielne śniadanko było nawet kakao! Po trzecie prelekcje również wzbudziły zainteresowanie. Na pierwszej była mowa o stacji do odbioru sygnałów identyfikacyjnych z samolotów – jakie są potrzebne elementy, by ją zbudować, jak zapewnić dobry odbiór sygnałów identyfikacyjnych (im ich stacja słyszy więcej, tym ma lepsze miejsce w rankingu stacji), jak połączyć odbiornik z komputerem, by następnie odebrane sygnały zdekodować i przekazać do Internetu, by pojawiły się na stronie https://www.radarbox.com/ Zebrani mogli wszystko obejrzeć i na żywo śledzić ruch lotniczy z omawianego systemu odbioru adb-s, bo tak się to nazywa, o czym mówił Krystian SQ2KL z Trójmiasta.
Druga prelekcja, a właściwie pokazy praktyczne – udzielanie pierwszej pomocy. Tego nigdy za dużo. Koledzy z Torunia z klubu SP2TMT na fantomach zademonstrowali sposoby udzielania pomocy. Bo inaczej to robimy, gdy chodzi o dorosłego, inaczej trochę gdy o dziecko, a jeszcze w inny sposób, gdy ratujemy niemowlaka. Wbrew pozorom, to nie jest takie oczywiste z tym sztucznym oddychaniem masażem serca. Fachowo nazywamy to resuscytacją krążeniowo-oddechową. Podstawowe pytanie – kiedy ją stosujemy? Ano wtedy, gdy u osoby poszkodowanej nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia, czyli ustała praca serca połączona z utratą świadomości i bezdechem. Cel resuscytacji jest jeden – utrzymanie przepływu krwi przez mózg i mięsień sercowy, a tym samym dostarczanie tlenu do organizmu. Co „w zamian”, gdy nie podejmiemy działań? Proste – śmierć lub poważne uszkodzenie mózgu oraz innych organów. Ale mózg jest najważniejszy. Bo nasz organizm umiera nie tylko z powodu obrażeń organów wewnętrznych, ale przede wszystkim z niedotlenienia. A niedotleniony mózg ulega nieodwracalnym uszkodzeniom. Nawet jeżeli dotyczy to jego fragmentów. Osoba poszkodowana, mimo że medycy przywrócą ją do życia, może nie funkcjonować jak wcześniej. Skutki niedotlenienia mózgu mogą być fatalne, np. niedowład kończyn, zaburzenia równowagi, osłabienie i pogorszenie kontaktu słowno-logicznego, niemożność liczenia, pisania, rysowania, wypowiadania słów zgodnie z myślami, a także niemożność rozumienia tekstu i mowy. Natychmiastowe rozpoczęcie resuscytacji przez świadków zdarzenia zwiększa prawdopodobieństwo przeżycia trzykrotnie! Co ważne, resuscytacja rozpoczęta przed przyjazdem medyków może spowodować przywrócenie czynności własnej układu krążenia u poszkodowanego, u którego wystąpiło nagłe jego zatrzymanie. Dlatego, jak tylko możemy – zapraszamy na nasze spotkania kolegów z Torunia.
Ostatnim prelegentem był Przemek SP7VC z Łodzi. Nasz kolega dużo podróżuje z radiostacją po świecie i aktywuje różne miejsca. Gdzie on nie był z radiem! W zasadzie krajów europejskich nie warto wymieniać, bo to, można powiedzieć, „żadna atrakcja”. Przemek pojechał i nadawał m.in. z Namibii, Wspólnoty Saint-Martin (na Oceanie Atlantyckim między Ameryką Północną a Kubą), Peru, Wysp Owczych, Boliwii, Brytyjskich Wysp Dziewiczych (Morze Karaibskie), Panamy, Nikaragui czy Kostaryki. Jego opowiadania, bogato ilustrowane zdjęciami cieszą się ogromnym zainteresowaniem. I chyba trudno się dziwić. W tym roku opowiadał o aspektach technicznych wypraw – m.in. jak zdobywa się pozwolenia radiowe za granicą, przygotowania sprzętu, co zabrać z anten i jakie radiostacje, o zasilaniu (agregat czy akumulatory), co najczęściej się może popsuć z wyprawowego ekwipunku i jak na to być przygotowanym i wiele wiele innych ciekawostek dla potencjalnych radiowych wyprawowiczów. W tym roku w lipcu Przemek jedzie na Islandię i Faroe Island, któryś z nich będzie to jego setny odwiedzony radiowo kraj! Który? Przyznam się, że zapomniałem…
Pokazać rzeczy lokalne
No i jeszcze jedna atrakcja, czyli zwiedzanie muzeum zamkowego w Człuchowie. Dzięki współpracy z pełniącą obowiązki dyrektora muzeum Iloną Dziewiałtowską-Gintowt uczestnicy Renifera mogli zwiedzać pokrzyżacki zamek po okazaniu identyfikatora spotkaniowego. Kilkadziesiąt osób z tego skorzystało, ku mojemu zadowoleniu jako organizatora, bo okazało się, że pomysł był trafiony. Można powiedzieć, że zysk był obopólny, bo muzeum finansowo na tym nie straciło.
Była planowana jeszcze jedna atrakcja, w zamyśle kierowana do pań, ale nie tylko – Koło Gospodyń Wiejskich w Ględowie organizowało warsztaty wyplatania wianków świętojańskich. Wstępnie temat był domówiony, nawet transportowo było wszystko rozwiązane, ale deszcz, który popadał w południe, odstraszył potencjalnych chętnych i ostatecznie do wyjazdu na warsztaty nie doszło.
Dla tych uczestników Renifera, którzy nocowali z soboty na niedzielę, zaplanowany został wieczorny grill. Wszystko, co potrzebne, zostało zapewnione przez organizatora, wystarczyło tylko przyjść. No i spora grupka (nocowało ponad 50 osób) bawiła się „przy kiełbaskach” do północy. Potem wszyscy się rozeszli, by rano w niedzielę spotkać się na śniadaniu, po czym rozjechać się do domów.
I tak 9. Międzyoddziałowe Spotkanie Krótkofalowców „Renifer 2023” przeszło do historii. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że w organizacji uczestniczyły oddziały Polskiego Związku Krótkofalowców z Gdańska (Pomorski Oddział Terenowy), Malborka (Żuławski Oddział Terenowy), Koszalina (Środkowopomorski Oddział Terenowy), Piły (Oddział Nadnotecki PZK) i Torunia (Toruński Oddział PZK). Organizatorem wykonawczym był piszący te słowa wspomagany przez kolegów z Klubu Łączności LOK SP2KFQ w Chojnicach i Chojnickiego Klubu Łączności – Wojtka SP2ALT i Karola SP2RTA.
Piotr Eichler SP2LQP
www.sp2kfq.pl sp2kfq@gmail.com